Wiktor Pielewin "Mały palec Buddy"
"Mały palec Buddy", znalezisko w naszej osiedlowej książkodzielni. Zaintrygowały mnie opisy tej książki i postanowiłam ją przeczytać, mimo że ostatnio naprawdę stanowczo wolę Kindle - bo pozwala czytać w nocy po ciemku. A ja nie z tych co lubią mieć chaos i dwie książki czytane równolegle. No ale skusiło. Nie będę przeklejać opisów z okładki, zobaczcie sami.
O autorze też można dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Otwiera listę niesłusznych autorów według Kremla i jest nazywany największym szkodnikiem przez kremlowską młodzieżówkę. Dla mnie brzmi jak rekomendacja.
Młodzieżówka prokremlowskiej Jednej Rosji paliła publicznie książki Pielewina, uznając go za najbardziej szkodliwego pisarza w Rosji.
https://www.zawszepomorze.pl/artykul/2291,zamiana-putina-na-kogos-innego-nie-uniewazni-rosyjskiej-racji-stanu-bo-nie-ma-innej
Książka złożona jest z naprzemiennych rozdziałów, wszystkich osnutych mgłą oniryzmu. Główna oś fabuły toczy się w czasach rewolucji, kiedy Piotr Pusto przypadkiem spotyka starego znajomego i wskutek dziwnego splotu wydarzeń zostaje komisarzem w rewolucyjnej dywizji. Co drugi rozdział przenosi nas do białych i wykafelkowanych ścian szpitala psychiatrycznego, w której Piotr zostaje poddany leczeniu. Która z osi jest prawdą, a która urojeniem? Ba, czy coś w tej książce istnieje naprawdę? Czy istnieje Piotr, Czapajew i Anna? Wszystko jest nierzeczywiste i rozmywa się w odmętach alkoholu i choroby psychicznej.
Piotr Pusto ma nazwisko nieprzypadkowe - bo wokół niego jest pustka i on sam jest pustką, co uświadomić próbują mu zarówno lekarze, jak i dowódca Czapajew.
Fabuła wzbogacona jest ciekawymi dialogami, w których dominują filozoficzne rozważania na temat tego co jest prawdą, a co jedynie ułudą. Niektóre były celne, inne powiedziałabym dość sztampowe. Wszystkie odwoływały się do nihilizmu. Nie zwykłam pisać po książkach albo zaginać kartek, więc tu także odczułam przewagę Kindelka, gdzie po prostu mogę nanieść elektroniczną notatkę, a potem pokazać zaznaczony cytat w raporcie książkowym. Tu niech wystarczy cytat o wosku, który jest nieśmiertelny dotąd, jak długo uważa się za wosk, bo kiedy uzna, że jest kroplą - czeka go rychły, marny koniec.
Skusiła mnie ta książka, bo spodziewałam się czegoś na wzór "Krainy wódki", "Obfitych piersi, pełnych bioder". No nie było to to samo, ale i tak było ciekawie, inaczej. Warte przeczytania, ale nie porwało tak jak Mo Yan swego czasu, o "Mistrzu i Małgorzacie" nie wspominając. Ale kto wie, może po prostu też nie wszystko zrozumiałam i odebrałam dobrze. Na pewno jednak odnotowuję nazwisko autora z dużą okejką i polecam, jeśli kiedyś coś takiego wpadnie Wam w ręce.
Comments
You can login with your Hive account using secure Hivesigner and interact with this blog. You would be able to comment and vote on this article and other comments.
No comments